20 psychologicznych mitów
Ostatnio aktualizowany: 03-05-2020
W społeczeństwie powszechnie pokutuje wiele mitów dotyczących różnych działów psychologii. Chciałabym za pomocą tego artykułu niektóre z nich obalić i przekazać wiedzę zgodną z badaniami naukowymi. Dowiecie się też, skąd wzięły się niektóre mity i dlaczego są tak popularne.
1. Kobiety mówią więcej, niż mężczyźni
To, że kobiety mówią więcej, niż mężczyźni jest dla wielu osób oczywiste. Motyw ten często też pojawia się w dowcipach. Tak naprawdę, nie ma jednak różnic między płciami w gadatliwości. Badania, w których prawie 400 osób przez kilka dni nosiło ze sobą dyktafony wykazały, że zarówno mężczyźni, jak i kobiety wypowiadają średnio 16 000 słów dziennie (1). Przeprowadzono też wiele badań na temat różnic między płciami w częstości mówienia o sprawach osobistych. Analiza 205 badań na ten temat (tzw. metaanaliza, czyli analiza zbiorcza, w której dane ze wszystkich badań bierze się pod uwagę łącznie, tak jakby było to jedno wielkie badanie) wykazała, że faktycznie kobiety są trochę bardziej otwarte, ale różnica jest naprawdę niewielka (2).
2. Dominacja lewej lub prawej półkuli
W wielu popularnych źródłach można znaleźć informację, że u niektórych ludzi dominuje lewa półkula mózgu, a u innych prawa. Lewa półkula często jest przedstawiana jako „logiczna”, „racjonalna”, a prawa jako „intuicyjna”, „kreatywna”. Można też znaleźć informacje, że u mężczyzn dominuje lewa półkula mózgu, a u kobiet prawa. Wszystko to jest nieprawdą.
Po pierwsze, półkule mózgu nie różnią się tym, jakie zadanie wykonują, ale jak je wykonują. Mówienie, że za pewną czynność odpowiada lewa półkula albo prawa, jest dużym uproszczeniem. Tak naprawdę większość zadań wykonują obie półkule mózgu, komunikując się ze sobą, tylko jedna półkula jest przeważnie w danym zadaniu lepsza. Na przykład w przypadku funkcji językowych, lewa półkula bardziej zajmuje się gramatyką i słownictwem, niż prawa, a z kolei prawa półkula bardziej intonacją i akcentowaniem, niż lewa (3).
Po drugie, fakt, że ktoś jest dobry na przykład w gramatyce i że lewa półkula dominuje nad prawą, jeśli chodzi o posługiwanie się gramatyką, nie oznacza, że u takiej osoby „dominuje lewa półkula mózgu”. W pewnym badaniu (4) sprawdzano, która półkula dominuje u mężczyzn i kobiet podczas rozpoznawania emocji z twarzy. Wykazano, że zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn dominuje prawa półkula, ale u mężczyzn ta dominacja jest bardziej widoczna, to znaczy jest u nich większa różnica – asymetria – między działaniem obu półkul podczas rozpoznawania emocji z twarzy. Na podstawie tych badań można wywnioskować, że kobiety mają lepsze możliwości prawidłowego rozpoznawania emocji z twarzy, ponieważ obie półkule bardziej efektywnie komunikują się ze sobą podczas tej czynności.
Po trzecie, jeżeli już uogólniamy, czym zajmuje się lewa półkula mózgu, a czym prawa, można powiedzieć, że lewa bardziej skupia się na szczegółach, a prawa bardziej na ogółach. W badaniu, w którym ochotnicy mieli za zadanie czytać litery złożone z innych liter (np. litery F były ułożone w kształt dużej litery S) pokazały, że jeśli badani skupiali się na tych małych literach (F z tego przykładu), w większym stopniu były u nich aktywne odpowiednie ośrodki w lewej półkuli mózgu, a kiedy skupiali się na dużej literze (tutaj S), bardziej aktywna była prawa półkula (3).
3. Wyparte wspomnienia
Możliwość wypierania do podświadomości traumatycznych wspomnień, które mimo że nie pamiętane, wpływają na funkcjonowanie człowieka, to koncepcja Freuda, która była bardzo rozpowszechniona w USA w latach 70. i 80. XX wieku. Rozpoczęło się od feministek, które zaczęły podnosić problem molestowania seksualnego. Podczas spotkań w grupach niektóre kobiety przyznawały się, że były w przeszłości molestowane i że wpływa to na ich obecne funkcjonowanie. Po pewnym czasie niektóre terapeutki stwierdziły, że skoro wiele kobiet ma problemy obecnie z powodu bycia molestowaną seksualnie w przeszłości, to można założyć, że wszystkie problemy kobiet wynikają z faktu bycia molestowaną, a jeżeli tego nie pamiętają, to dlatego, iż wyparły te wspomnienia. Zaczęto sugerować wielu kobietom wyparte traumatyczne wspomnienia. Jeżeli sama sugestia „nie pomagała” w wydobyciu wypartych wspomnień, stosowano hipnozę, wierząc, że jeśli przypomniał sobie coś zahipnotyzowany człowiek, na pewno jest to prawdą. I faktycznie – wiele osób podczas terapii „przypominało sobie” o byciu molestowaną w przeszłości. Niektórzy „przypominali sobie” również takie traumatyczne wspomnienia, jak uczestnictwo w satanistycznych rytuałach, jedzenie ludzkich ciał, czy uprawianie seksu ze zwierzętami. W wyniku zeznań osób, którym „udało się wydobyć z pamięci wyparte wspomnienia”, skazano wiele niewinnych osób. Na szczęście, po pewnym czasie rozpowszechniła się informacja o możliwości wszczepiania ludziom fałszywych wspomnień. Wiele osób, po zrozumieniu, że ich wspomnienia są fałszywe, wycofywało swoje zeznania, pozywało psychoterapeutów a niektórzy z nich otrzymali milionowe odszkodowania. Wszystko skończyło się wiec dobrze, ale nadal wiele osób wierzy w możliwość odzyskania wypartych traumatycznych wspomnień. Nie wszyscy jednak wiedzą, jak łatwe jest „odzyskanie” fałszywych wspomnień. W kilku badaniach przedstawiano uczestnikom różne historyjki z ich życia i pytano, czy pamiętają dane wydarzenia. Wcześniej pytano bliską rodzinę badanych o różne wydarzenia z ich dzieciństwa i wśród historyjek znajdywały się zarówno prawdziwe wydarzenia, jak i takie, które w ogóle nie miały miejsca, na przykład o tym, że mając 5 lat zgubili się w centrum handlowym. We wszystkich tego typu badaniach, ok. 20-30% badanych twierdziło, że pamiętają również te wydarzenia, które wcale nie miały miejsca. Osobom tym zadawano tylko jedno pytanie i były to osoby bez wyraźnych problemów psychicznych. Podczas psychoterapii w Stanach często sugerowano pacjentom wyparte wspomnienia podczas wielu sesji i brały w nich udział osoby z problemami, które chciały dowiedzieć się, jakie jest źródło ich problemów. Nic więc dziwnego, że tak wielu pacjentów „przypominało sobie” to, co z uporem wmawiał im psychoterapeuta.
A czy rzeczywiście jest możliwe nie pamiętanie traumatycznych wspomnień? Zgodnie z aktualną wiedzą neurobiologiczną, teoretycznie tak. W zapamiętywaniu bierze udział ciało migdałowate, które odpowiada za wspomnienia emocjonalne, czyli pamięć utajoną oraz hipokamp, który bierze udział w świadomym zapamiętywaniu przebiegu wydarzeń. Pod wpływem stresu wydzielają się hormony, które wzmagają procesy zależne od ciała migdałowatego i hamują procesy zależne od hipokampa. Teoretycznie jest więc możliwe, że zapamiętamy jedynie emocjonalne znaczenie wydarzenia i będzie ono wpływać na nasze funkcjonowanie, mimo że świadomie nie będziemy pamiętać, co się wydarzyło. Zgodnie z tym modelem, nie ma jednak możliwości przypomnienia sobie takich wydarzeń, ponieważ nie wyparliśmy ich z pamięci, tylko po prostu nie zapamiętaliśmy.
4. Komunikujemy się w 55% za pomocą gestów, w 38% za pomocą brzmienia głosu i w 7% za pomocą słów
Rozpowszechnienie tego mitu jest dla mnie bardzo zastanawiające, ponieważ wystarczy się chwilę zastanowić, żeby stwierdzić, że jest to bzdurą. Gdyby było to prawdą, osoby posługujące się innymi językami mogłyby zrozumieć siebie dzięki gestom i brzmieniu głosu w 93% a czytając tekst w swoim języku rozumielibyśmy z niego tylko 7%…
Mit ten pochodzi z badań, jakie przeprowadzono w latach 60. XX wieku w USA (5). W badaniu tym prezentowano trzy zdjęcia twarzy tej samej osoby (uśmiechniętą, neutralną albo smutną) i wypowiadano trzy grupy słów (pozytywne, neutralne albo negatywne) tonem pozytywnym, neutralnym albo negatywnym. Przedstawiano badanym różne kombinacje niespójnych komunikatów (np. pokazywano smutną twarz i wypowiadano pozytywne słowo neutralnym tonem albo pokazywano neutralną twarz i wypowiadano negatywne słowo pozytywnym tonem głosu itp.) i pytano, w jakim stopniu lubią pokazywaną osobę. Badanie miało więc za zadanie sprawdzić, co decyduje o spostrzeganym poziomie sympatii i badacze obliczyli, że w 55% odpowiada za to wyraz twarzy, w 38% ton głosu i tylko w 7% słowa. Na podstawie badania można więc wyciągnąć wniosek, że w sytuacji niespójnego komunikatu, czyli jeśli ktoś będzie miał na przykład smutną twarz i jednocześnie będzie mówić, że jest szczęśliwy, z większym prawdopodobieństwem uwierzymy jego wyrazowi twarzy, niż słowom. I tylko tyle. Ktoś jednak, pewnie jakiś dziennikarz nie mający pojęcia o psychologii wyniki badań przeinterpretował i news poszedł w świat ;) A co więcej, badania te zostały przeprowadzone na jedynie 75 osobach, co jest dosyć małą próbą i nie znalazłam innych takich samych badań, więc trzeba ostrożnie podchodzić do wyników.
5. Wzrokowcy, słuchowcy i kinestetycy
Podział ludzi na wzrokowców, słuchowców i kinestetyków jest wykorzystywany przez NLP (neurolingwistyczne programowanie) i bardzo rozpowszechniony w społeczeństwie. Jest to tak zwany model VAK (od słów visual, auditory, kinesthetic). W USA jest rozpowszechniony także model VARK (visual, auditory, reading/writing, kinesthetic). Visual – wzrokowcy podobno najlepiej uczą się poprzez oglądanie schematów, wykresów, diagramów, auditory – słuchowcy poprzez słuchanie, reading/writing poprzez czytanie i pisanie, a kinesthethic – kinestetycy poprzez samodzielne doświadczanie i dotykanie. Badania naukowe, zarówno na temat modelu VAK, jak i VARK nie potwierdzają jednak, że najlepiej uczymy się, kiedy sposób przekazywania wiedzy jest spójny z naszym stylem uczenia się. (6)(7)
Nie jest też prawdą, że najwięcej jest wzrokowców. W dwóch badaniach (8)(9) na temat modelu VARK okazało się, że jedynie 36% preferuje jeden styl zdobywania informacji. Większość studentów używa co najmniej dwóch różnych stylów w zależności od rodzaju materiału lub łączy style. Badania te wskazały także, że ok. 20% studentów to kinestetycy, a tych, którzy podczas nauki wykorzystują tylko wzrok, tylko słuch, albo tylko czytanie i pisanie jest jedynie po kilka procent.
6. Wykorzystujemy tylko 10% mózgu
Mit ten możliwe, że powstał w wyniku wypowiedzi znanego psychologa Williama Jamesa, żyjącego na przełomie XIX i XX wieku, który powiedział, że większość ludzi prawdopodobnie wykorzystuje tylko 10% potencjału intelektualnego. Nie poparł tego jednak żadnymi badaniami, była to po prostu jego myśl, a poza tym nie użył słowa „mózg”, ale „potencjał intelektualny”. Domyślam się, że miał na myśli, iż większość ludzi mogłaby być bardziej inteligentna, niż jest, gdyby bardziej wykorzystywała swój wrodzony potencjał do nauki.
Fakt wykorzystywania tylko 10% mózgu nie może być prawdziwy z kilku powodów:
– Po pierwsze, jest mało prawdopodobne pod względem ewolucyjnym, że moglibyśmy posiadać narząd wykorzystujący tak wiele wdychanego przez nas tlenu, gdybyśmy korzystali z niego tylko w 10%.
– Po drugie, podczas elektrostymulacji mózgu nie znaleziono obszarów, które stymulowane nie wywoływałyby jakichś wrażeń. Również inne metody badania mózgu (EEG, PET, fMRI) pokazują, że każdy obszar mózgu jest wykorzystywany podczas jakichś procesów.
– Po trzecie, wiadomo, że obszary nieużywane z powodu choroby albo urazów zanikają lub są zajmowane przez sąsiednie obszary. Nie istnieją nieużywane komórki mózgowe. Albo są używane, albo ich nie ma :)
7. Bodźce podprogowe i ich wpływ na nasze zachowanie
W latach 50. XX wieku James Vicary, specjalista od marketingu ogłosił, że wykonał w kinie badanie, w którym podczas seansów wyświetlał na 1/3000 sekundy hasła zachęcające do zakupu popcornu i Coca-Coli. Mimo że hasła były wyświetlane na tak krótki ułamek sekundy, że widzowie nie byli w stanie niczego zauważyć, zgodnie z wynikami jego badań, znacznie wzrosła sprzedaż tych produktów. Jego badania nie zostały jednak opublikowane w żadnych czasopiśmie naukowym, wielu psychologów od początku odnosiło się do wyników bardzo sceptycznie, a niektórzy próbowali powtórzyć jego badania, ale nikt nie osiągnął takich rezultatów. W końcu, po kilku latach Vicary przyznał, że całe badanie zostało przez niego zmyślone, a jego celem było rozreklamowanie jego agencji marketingowej. Informacja o możliwości wpływania na nasze zachowanie za pomocą niezauważalnych przez nas podprogowych bodźców zdążyła się już jednak rozpowszechnić.
I w pewnym sensie jest to prawda, ale tylko w pewnym… W jednym badaniu (10) studenci mieli za zadanie zaprezentować pomysły na projekty badawcze, a następnie na moment wyświetlano im uśmiechniętą twarz znajomego lub zagniewaną twarz przełożonego. Ci, którym wyświetlono twarz rozgniewaną, potem gorzej oceniały swój projekt. W innym badaniu (11), prezentowano fragmenty różnych słów, np. „gui __” i proszono o ich dokończenie. Ci, którym wcześniej podprogowo wyświetlono słowa „kierować”, „prowadzić”, „eskortować”, częściej wpisywali wyraz „guide” (przewodnik), a ci, którym wyświetlano „oszustwo”, „zdrada”, „obłuda”, częściej kończyli słowo jako „guile” (podstęp). Z tym, że we wszystkich badaniach wykazujących jakiś wpływ bodźców podprogowych, bodźce te były wyświetlane na tyle długo, że badani byli w stanie je zauważyć, czyli był przekroczony próg prostej detekcji, ale nie przekroczony był próg rozpoznania. Badani widzieli na przykład, że wyświetlono im jakiś wyraz, ale nie byli w stanie świadomie go przeczytać. Jeżeli bodziec jest wyświetlony na tak krótki okres czasu, że nawet wzrok nie jest w stanie go zarejestrować, nie wpłynie on na człowieka w żaden sposób.
8. Niewidomi mają lepiej rozwinięty słuch i dotyk
Jest to nieprawda, większość niewidomych ma słuch i dotyk tak samo rozwinięte, jak większość osób widzących. Niektórzy niewidomi są w stanie więcej „odczytać” z tego, co słyszą, a inni mniej i tak samo, niektórym niewidomym lepiej idzie czytanie Braille’a, a innym gorzej. Niewidomi po prostu zwracają większą uwagę na to, co słyszą i dotykają, niż osoby widzące i dlatego niektórzy z nich mają większe umiejętności w tej dziedzinie, niż widzący. Nie wynika to jednak z tego, że mają biologicznie bardziej wrażliwy słuch i dotyk. Widzący też mógłby się nauczyć np. czytania Braille’a, gdyby poświęcił na to tyle czasu, ile poświęcają niewidomi.
9. Efekt Mozarta
Efekt Mozarta, czyli niby polepszenie inteligencji w wyniku słuchania jego utworów powstał w wyniku badań, jakie zostały opublikowane w 1993 roku w prestiżowym czasopiśmie Nature (12). W badaniu tym, studenci słuchali muzyki Mozarta, muzyki relaksacyjnej albo ciszy, a następnie sprawdzano, czy zmieniły się ich zdolności rozumowania przestrzennego (ich zadanie polegało na cięciu i składaniu kartek). Największą poprawę zauważono wśród osób, które wcześniej słuchały Mozarta i zgodnie z obliczeniami badaczy, wzrost ich zdolności przekładał się na ok. 8-9 punktów IQ. Wyniki badań, tak jak to często bywa zostały jednak przeinterpretowane i na podstawie pojedynczych badań na studentach, którzy cięli i składali kartki ktoś wywnioskował, że jeśli niemowlętom, a nawet dzieciom w brzuchu będzie puszczać się muzykę Mozarta, będą bardziej inteligentne.
Nie dość, że to badanie nie sprawdzało ogólnej inteligencji tylko specyficzną zdolność i było przeprowadzone na osobach dorosłych, więc nie można jego wyników uogólniać również na małe dzieci, tak jak to zostało zrobione, to jeszcze kolejne badania na ten temat nie potwierdzają, że poprawa jest tak wyraźna. Metaanaliza badań na temat efektu Mozarta wskazuje, że wzrost zdolności przestrzennych można przełożyć na maksymalnie 2 punkty IQ, a nie aż 8-9, tak jak wykazano w pierwszych badaniach i ten wzrost jest widoczny do maksymalnie godziny od czasu słuchania muzyki (13)(14). Badania wskazują także, że nie tylko Mozart ma taki pozytywny wpływ. W pewnym badaniu, w którym ochotnicy słuchali powieści Stephena Kinga, muzyki Mozarta albo niczego nie słuchali, lepsze wyniki uzyskali zarówno ci, którzy słuchali powieści, jak i ci, którzy słuchali Mozarta, a najlepsze wyniki miały te osoby, które słuchały tego, czego chciały słuchać (15).
10. Wykrywacze kłamstw
Wykrywacze kłamstw, wbrew nazwie nie wykrywają kłamstw, a jedynie pewne reakcje fizjologiczne. Mierzą przewodnictwo skórne, ciśnienie krwi i oddech i na tej podstawie osoba interpretująca jego wskazania jest w stanie stwierdzić, czy badany podczas odpowiadania na pytania był zdenerwowany, czy nie. Fakt bycia zdenerwowanym nie zawsze świadczy jednak o kłamstwie. Zdenerwowanie może spowodować na przykład oburzenie niesprawiedliwym oskarżeniem; świadomość, że o odpowiedzialności karnej będą decydować nie odpowiedzi, ale reakcje na pytania albo sama nieprzyjemna myśl o zdarzeniu, które zainicjowało dochodzenie. Są także osoby, które potrafią kłamać nie zmieniając swojej reakcji fizjologicznej, tak więc wykrywacz kłamstw może dać wynik fałszywie pozytywny – oskarżenie niewinnego lub fałszywie negatywny – niewykrycie kłamcy.
11. Profile psychologiczne przestępców
Specjaliści od profili psychologicznych przestępców twierdzą, że potrafią na podstawie sposobu, w jaki działa przestępca określić jego płeć, wiek, osobowość, wykształcenie i inne dane, ale w rzeczywistości nie potrafią. Co prawda niektóre dane podane przez takich specjalistów są prawdziwe, ale nie dlatego, ze wywnioskowali je na podstawie danych z miejsca dokonania przestępstwa. Po pierwsze, osoby zajmujące się tworzeniem profili przestępców korzystają z policyjnych statystyk. Na przykład w USA 75% seryjnych morderców to biali mężczyźni i na tej podstawie „specjalista” jest w stanie stwierdzić z dużym prawdopodobieństwem, że poszukiwany seryjny morderca to także biały mężczyzna. Po drugie, specjaliści tacy często podają informacje oczywiste. Nie trzeba mieć specjalnego wykształcenia, żeby stwierdzić, że ktoś, kto zamordował swoją rodzinę ma prawdopodobnie problemy z panowaniem nad sobą. Po trzecie, często posługują się ogólnikami, takimi jak „ma problemy z samooceną”. Mało jest ludzi, którzy mają w każdej sytuacji adekwatną samoocenę, prawie każdy czasami ją zaniża albo zawyża, więc takie stwierdzenie można przypisać prawie każdemu.
Większość badań, w których porównywano trafność profili stworzonych przez profesjonalistów i przez osoby w ogóle nie związane z psychologią wykazuje, że profesjonaliści są tylko minimalnie lepsi od „amatorów”, a niektóre badania wykazały, że nawet gorsi (16)(17)(18). Ta minimalna przewaga, jaka występuje w większości badań zapewne wynika z faktu, że profesjonaliści znają statystyki przestępstw.
Fakt, że wiele osób związanych z wykrywaniem przestępstw wierzy w umiejętności osób tworzących profile psychologiczne przestępców może wynikać z tego samego mechanizmu, który sprawia, że wiele osób wierzy w horoskopy. Horoskopy także posługują się oczywistościami i ogólnikami, które można przypisać prawie do każdego, dlatego może się wydawać, że się sprawdzają.
12. W tłumie bezpieczniej
Jeśli myślisz, że jeżeli stanie ci się coś w centrum miasta, na pewno ktoś ci pomoże, jesteś w błędzie. Efekt widza, zwany też rozproszeniem odpowiedzialności tłumaczy, że prawdopodobnie minie dużo czasu, zanim ktoś udzieli ci pomocy. Poniższy film prezentuje badania na ten temat:
Podobne badania robiono także w laboratorium. W jednym z takich badań (19), ochotnicy wypełniali kwestionariusze siedząc w pokoju samemu lub dwójkami. Do pokoju obok były otwarte drzwi i badani widzieli, że pewna osoba wchodzi tam na drabinę. Po chwili słyszeli jak ktoś spada z drabiny i krzyczy, że nie może się ruszyć. Z tych, którzy wypełniali ankiety samemu, 70% natychmiast pomogło, natomiast w przypadku tych, którzy wypełniali w parach, ktoś z nich pomógł tylko w 40% przypadków.
Ludzie przeważnie nie pomagają, kiedy widzą, że nie robią tego inni, myśląc, że „przecież może zrobić to ktoś inny”, „inni nic nie robią, więc dlaczego ja mam to zrobić?”. Na szczęście badania wskazują też (20), że wiedza o istnieniu efektu widza znacząco zwiększa prawdopodobieństwo, że taka osoba udzieli pomocy. Ktoś, kto wie, że inni się nie ruszą, ma świadomość, że sam musi podjąć odpowiednie działania.
13. Syndrom Dorosłego Dziecka Alkoholika
Osoby, które wychowywały się w rodzinie, w której przynajmniej jeden z rodziców był alkoholikiem, zgodnie z informacjami o syndromie DDA, cechują się często niską samooceną, poczuciem wstydu lub winy, skłonnościami do brania na siebie zbyt dużej odpowiedzialności za innych, a z kolei czasami nie poczuwają się do odpowiedzialności, mają zbyt wysoką potrzebę aprobaty, nadmiernie rozbudowane poczucie lojalności, uczucie bezsilności i trudności z panowaniem nad odruchami. Badania nie potwierdzają jednak, aby takie cechy rzeczywiście były typowe dla dorosłych dzieci alkoholików. Zgodnie z badaniami (21), osoby, które miały ojca albo matkę, lub oboje rodziców alkoholików, są statystycznie trochę bardziej nerwowe, towarzyskie i skłonne do podejmowania ryzyka.
Rozpowszechnienie syndromu DDA wynika prawdopodobnie z faktu, że cechy, które jakoby opisują typowe dorosłe dziecko alkoholika to ogólniki, które łatwo do siebie przypisać. Osoba, która ma pewne problemy w życiu i szuka przyczyny tych problemów, a jednocześnie miała wśród rodziców alkoholika, kiedy przeczyta takie cechy, często stwierdza, że większość z nich do niej pasuje. Czuje wtedy ulgę, ponieważ w końcu „dowiedziała się”, dlaczego jej w życiu nie idzie – wszystko dlatego, że jest Dorosłym Dzieckiem Alkoholika. W rzeczywistości jednak jej problemy mogą wynikać z zupełnie innej przyczyny, w ogóle nie związanej z dzieciństwem.
Przeprowadzono badania (22), w których osoby, mające co najmniej jednego rodzica alkoholika i osoby, które nie mają takiego rodzica miały ustosunkować się do różnych stwierdzeń. Niektóre z tych stwierdzeń należały do takich, które podobno odnoszą się do DDA (np. „w momentach kryzysowych zwykle troszczę się o innych”, „jestem wrażliwa na problemy innych”) a niektóre były ogólnikami nie odnoszącymi się do DDA (np. „mam duże poczucie humoru”, „nie przeszkadza mi różnorodność i zmiany i widzę je jako wyzwania”). Badanym oczywiście nie powiedziano, które z cech opisują DDA, a które nie. Okazało się, że faktycznie wiele osób, które wychowywały się w rodzinie z alkoholizmem utożsamiało się ze stwierdzeniami opisującymi syndrom Dorosłego Dziecka Alkoholika. Utożsamiały się jednak także ze stwierdzeniami, które nie opisują tego syndromu. I tak samo osoby, które nie wychowywały się w domu z alkoholizmem, utożsamiały się zarówno ze stwierdzeniami opisującymi DDA, jak i tymi, które nie opisują tego syndromu. Nie było żadnych różnic między tymi dwoma grupami ludzi.
14. Lepiej wyładować złość, niż tłumić
Jakiś czas temu ktoś wymyślił, nie wiem, na jakiej podstawie, że najlepszym sposobem na pozbycie się złości, jest wyładowanie jej. Powstały nawet terapie, polegające na wyładowywaniu złości. Poniżej widać zdjęcia z takiej „destruktoterapii” w Hiszpanii.
Niestety, badania wskazują, że nie jest to skuteczny sposób na pozbycie się złości. W pewnym badaniu (23) ochotnicy zostali podzieleni na dwie grupy. Jedna z grup czytała tekst mówiący, że agresywne zachowanie to skuteczny sposób na uspokojenie się, a druga, że nieskuteczny. Następnie, wszyscy uczestnicy badania mieli za zadanie napisać esej o aborcji. Nieważne, co napisali, każdy słyszał od osoby oceniającej tekst, że jest to jedna z najgorszych prac, jaką kiedykolwiek czytał. Następnie badani mogli wyładować złość na worku treningowym, a potem proszono ich o opisanie, co czują do osoby, która oceniała ich pracę. Okazało się, że ci, którzy wcześniej przeczytali, że rozładowywanie złości jest skutecznym sposobem na uspokojenie się, czuli nawet większą złość, niż osoby, które przeczytały, że jest to nieskuteczne.
15. Cech, za które odpowiadają geny nie da się zmienić
Da się w pewnym zakresie, ponieważ wpływ genów i środowiska jest dwustronny. Geny wpływają na zachowanie, ale tak samo zachowanie wpływa na ekspresję genów. Zajmuje się tym tematem dziedzina wiedzy zwana epigenetyką.
16. Burza mózgów
Burza mózgów jest według wielu osób bardzo kreatywnym sposobem pracy, podczas którego powstaje więcej nowych pomysłów, niż podczas pracy w pojedynkę. Jej założeniem jest wyprodukowanie jak największej ilości pomysłów, jednocześnie bez oceniania ich przydatności. Badania wskazują jednak, że grupy, biorące udział w burzy mózgów tworzą mniej pomysłów, niż poszczególne osoby działające w pojedynkę. Przyczyn jest prawdopodobnie kilka. Jedną z nich jest lęk przed oceną. Mimo że podczas burzy mózgów w założeniu nie komentujemy i nie oceniamy cudzych pomysłów, nawet najbardziej dziwnych, niektórzy i tak obawiają się oceny. Drugą z przyczyn jest mechanizm próżniactwa społecznego występujący podczas każdej pracy w grupie, w której uczestnicy nie są oceniani indywidualnie. Jeśli oceniany jest tylko ogólny wynik całej grupy, wiele osób ma przeważnie mniejszą motywację do pracy, niż wtedy, kiedy wie, że będzie oceniony również jego wkład w pracę. Kolejną przyczyną jest fakt, że oczekiwanie na własną wypowiedź sprzyja zapominaniu lub odrzucaniu własnych pomysłów. Poza tym, konieczność wysłuchiwania cudzych pomysłów może hamować ich tworzenie lub na odwrót – tworzenie własnych pomysłów utrudnia słuchanie innych i tworzenie nowych pomysłów na podstawie tego, co wymyślili inni, co też jest założeniem burzy mózgów.
Burze mózgów są popularne, ponieważ ich uczestnicy przeważnie są przekonani, że pracowali bardziej produktywnie, niż mogliby pracować w pojedynkę. Nie dotyczy to jednak tylko burz mózgów. Uczestnicy grupowych treningów interpersonalnych, komunikacyjnych czy negocjacyjnych także często mają wrażenie, że bardzo wiele się nauczyli, mimo że obiektywne testy tego nie potwierdzają.
17. Test plam atramentowych
Test plam atramentowych, zwany też od nazwiska twórcy Testem Rorschacha powstał w 1921 r. i krytykowany jest już od lat 40. XX w. W jego założeniu, skojarzenia, jakie ludzie mają widząc plamy takie, jak poniżej, świadczą o ich osobowości i zaburzeniach.
Wiele badań potwierdza jednak, że test ten jest nieskuteczny i często wykrywa zaburzenia u osób, u których inne testy nie wykryły żadnych problemów. Być może to jest właśnie przyczyną jego popularności, pomimo wielu uwag krytycznych (niektórzy być może sądzą, że skoro wykrywa zaburzenia, jakich nie wykryły inne testy, to znaczy, że „wchodzi głębiej” i nic nie da się przed nim ukryć). Jeszcze w 2000 r. z tego zupełnie bezsensownego testu korzystało od 20% psychologów (pracujący w zakładach poprawczych) do 77% (psychologowie kliniczni)(24). Na szczęście, w 2009 r. test został opublikowany na Wikipedii, a zgodnie z zasadami, jakie panują w psychologii, nie można wykorzystywać w pracy psychologicznej testów, które są rozpowszechnione publicznie, ponieważ aby test dał wiarygodne wyniki, badany musi widzieć go pierwszy raz. Tak więc test plam atramentowych to już przeszłość.
18. Psychoanaliza = psychoterapia
Wiele osób stawia znak równości pomiędzy słowem psychoanaliza i psychoterapia, podczas gdy psychoanaliza jest jedynie jedną z wielu technik psychoterapeutycznych. Została stworzona przez Freuda i obecnie niewielu psychoterapeutów wykorzystuje w swojej pracy wszystkie jego założenia. Nie każda psychoterapia polega też na szukaniu przyczyn problemów w dzieciństwie.
Na przykład psychoterapia w podejściu poznawczym polega na eliminacji nieracjonalnych przekonań i myśli. Takim nieracjonalnym przekonaniem jest na przykład myśl „do niczego się nie nadaję”. Psychoterapeuta pracujący techniką poznawczą nie docieka, dlaczego klient w ten sposób myśli, ale próbuje wskazać mu jego dobre cechy i przekonać, że jednak nadaje się do wielu rzeczy.
Inną metoda psychoterapii jest psychoterapia behawioralna, skuteczna między innymi w przypadku różnych fobii. Psychoterapeuci pracujący tą metodą również nie dociekają, dlaczego ktoś się boi na przykład pająków, tylko pracują nad eliminacją tego lęku. Aby go wyeliminować można pokazywać klientowi zdjęcie pająka, aż przestanie się go bać, następnie pokazuje się film o pająkach, a kiedy to także przestanie wywoływać u danej osoby lęk, pokazuje się żywego pająka zamkniętego w terrarium, potem terrarium się otwiera i tak dalej.
Psychoterapia w podejściu systemowym opiera się na założeniu, że rodzina jest systemem, w którym członkowie nawzajem na siebie wpływają i wielu psychoterapeutów specjalizujących się w tym podejściu pracuje z kilkoma członkami rodziny. Przykładowo, dziecko może źle się zachowywać, ponieważ kiedy źle się zachowuje, rodzice skupiają się na nim i nie mogą zajmować się problemami między sobą. Tacy rodzice mogą mimowolnie wzmacniać złe zachowanie swojego dziecka i tak samo dziecko może mimowolnie źle się zachowywać, aby nie dopuścić do konfliktów między jego rodzicami. Psychoterapeuta powinien poprzez rozmowy wyłapać taką zasadę funkcjonowania i pomóc rodzicom uświadomić ją sobie, co pomoże im rozwiązać problem.
Istnieje także podejście humanistyczno-egzystencjalne opierające się na założeniu, że zdrowy człowiek to człowiek, który w pełni siebie akceptuje. Psychoterapeuci pracujący tą metodą skupiają się na pomocy klientowi w akceptacji siebie, co zgodnie z ich wiarą pomoże mu w rozwiązaniu swoich problemów.
To co opisuję jest dużym uproszczeniem, ponieważ istnieje bardzo wiele różnych metod psychoterapii. Chcę jedynie dać do zrozumienia, że nie każda psychoterapia polega na cofaniu się w przeszłość i rozpracowywaniu różnych traum. Tak pracował Freud, ale od jego czasów powstało wiele innych nurtów psychoterapeutycznych.
19. Dobry psychoterapeuta to doświadczony psychoterapeuta
Nie ma korelacji między doświadczeniem psychoterapeuty a skutecznością psychoterapii. Skuteczność psychoterapii zależy od motywacji klienta do zmiany; od relacji, jaką terapeuta z nim stworzy (czy klient mu zaufa) i od dobrania techniki psychoterapii do problemu. Staż pracy psychoterapeuty sam w sobie nie oznacza skuteczności.
20. Psychopaci = mordercy
Kolejne dwa słowa, między którymi wielu ludzi stawia znak równości to psychopatia i morderstwa. Osoby z psychopatią (inaczej socjopatią, osobowością antysocjalną albo dyssocjalną) nie odczuwają winy, wstydu, odpowiedzialności ani lęku. Nie umieją planować odległych celów i dążą do natychmiastowego zaspokojenia swoich popędów i potrzeb. Traktują swoich partnerów przedmiotowo i są niezdolni do tworzenia trwałych związków uczuciowych z innymi ludźmi. Nie potrafią przewidywać skutków własnego postępowania ani wysnuwać wniosków z poprzednich doświadczeń. Często zachowują się w autodestrukcyjny sposób, np. po okresie sukcesów, z niezrozumiałych przyczyn niszczą dotychczasowe osiągnięcia. Mają tendencje do samouszkodzeń i często szantażują samobójstwem. Jednocześnie ich inteligencja jest na prawidłowych poziomie.
Wielu psychopatów popełnia przestępstwa, ale często są to drobne przestępstwa, jak na przykład kradzieże ze sklepu. Niewielu z nich jest mordercami i tak samo nie wszyscy mordercy to psychopaci.
Przypisy:
Autor: Maja Kochanowska
Może cię też zainteresować
- Czy introwertycy są autystyczni? -
- Rozpoznawanie twarzy w autyzmie -
- Dlaczego ludzie popełniają samobójstwa? -
- Dlaczego ludzie popełniają samobójstwa? -
- Jak wyjść z nałogu? Leczenie narkomanii od podstaw -
- Rozpoznawanie twarzy w autyzmie -
- Rozpoznawanie twarzy w autyzmie -
Komentarze
Jakieś źródła/linki do podparcia tezy z pkt 8 ?
Książka „50 wielkich mitów psychologii popularnej”, str. 81
Można też o tym przeczytać tutaj: http://www.inaczejmowiac.pl/ksiazka.php?rozdzial=6&wywiad=MalgorzataPacholec
, tutaj: http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1523603,1,rozmowa-z-autorem-ksiazki-kucharskiej-dla-niewidomych.read
i tutaj: http://otworzoczy.org/fakty-i-mity.html
Bardzo jestem ciekaw, jak ten pan od bodźców podprogowych mógł cos wyświetlac w kinie przez 1/3000 sekundy, skoro projektor filmowy jest tak zbudowany, że jedna klatka wyświetla sie przez 1/24 sekundy i fizycznie nie da sie krócej… ;)
„4. Komunikujemy się w 55% za pomocą gestów, w 38% za pomocą brzmienia głosu i w 7% za pomocą słów.
Rozpowszechnienie tego mitu jest dla mnie bardzo zastanawiające, ponieważ wystarczy się chwilę zastanowić, żeby stwierdzić, że jest to bzdurą. Gdyby było to prawdą, osoby posługujące się innymi językami mogłyby zrozumieć siebie dzięki gestom i brzmieniu głosu w 93% a czytając tekst w swoim języku rozumielibyśmy z niego tylko 7%?”
Przecież w tych procentach chodzi o to, ze częściej machamy ręką, lub wykonujemy jakiś grymas na twarzy, od formułowania wypowiedzi słowami! A nie o to, że w jak ktoś do nas już mowi, to najwięcej nam mówią jego gesty i tembr głosu! Przeciez jak ktoś pana/panią zdenerwuje, to nie musi pan/pani wcale nic mówić, na ogół reaguje się na to postawą ciała! Tekst jest bardzo ciekawy, ale gdy zobaczyłem tę pomyłkę i błąd w interpretacji prostego zdania, trochę zwątpiłem w jego wiarygodność.
17.”Można wykonywać tylko testy, które badany widział po raz pierwszy” – ewidentna bzdura. Testy wykonywać można wielokrotnie, jedynie zakazane jest informowanie o ich przeprowadzaniu – nawet psychiatra nie moze się dowiedzieć, czemu jego pacjent otrzymał dany wynik w danej częsci testu właśnie dlatego, że test może być wykonany kolejny raz. Pewnie znasz „teorię”, ja byłem poddany „praktyce”.
reszta opiera się głównie na badaniach psychologicznych, które nie mają wiele wspólnego z nauką, więc sorry, krytykuję całokształt artu, pomimo, że wiele punktów jest mniej, lub bardziej prawdziwych. Ale twierdzenie, że gwałcenie psychiki przez dwadzieścia pierwszych lat życia w patologicznej rodzinie, na podstawie 20 banych, nie wpływa w żaden sposób na rozwój – przednie.
Nieprawda, że bodźce podprogowe nie mają żadnego wpływu na nasze reakcje. Potwierdzają to badania dotyczące relacji między emocjami a procesami poznawczymi. Podprogowa ekspozycja twarzy wyrażającej pozytywną bądź negatywną emocję jest w stanie zmienić nastawienie podmiotu do kolejnego prezentowanego bodźca. Efekt nie występuje, gdy twarz jest prezentowana przez czas umożliwiający rozpoznanie.
@logikaUS – te procenty mówią o tym, że z jednych badań wyszło, że o tym, jak bardzo kogoś lubimy decyduje w 55% jego wyraz twarzy, w 38% ton głosu a w 7% to, co mówi. Wiele osób rozumie to jednak właśnie w ten sposób, że jak ktoś do nas już mówi, to najwięcej nam mówią jego gesty i tembr głosu. Oczywiście, że jest to nieprawda, ale wiele osób tak właśnie rozumie to zdanie.
@schizotyp – badania na temat DDA były robione na 224 osobach. Liczby w nawiasie oznaczają odniesienie do konkretnego przypisu, a nie ilu było badanych w danym eksperymencie.
Po drugie, nikt nie twierdzi, że osoby wychowujące się w patologicznej rodzinie nie mogą mieć w przyszłości problemów. Zapewne w wielu przypadkach tak się dzieje. Chodzi jednak o to, że fakt, że ktoś ma jakieś problemy, nie znaczy, że wynikają one z tego, że wychowywał się w patologicznej rodzinie. Tak samo jak kobiety molestowane seksualnie mogą mieć z tego powodu jakieś problemy psychiczne, ale to, że jakaś kobieta ma problemy psychicznie nie znaczy, że była w przeszłości molestowana. Ktoś, kto ma wysokich rodziców może być w przyszłości wysoki, ale to, że ktoś jest wysoki nie znaczy, że ma wysokich rodziców.
Co do wykonywania testów, to pierwszy raz słyszę o tym, co mówisz. Na studiach mówili mi co innego.
@fossy – to, o czym mówisz jest napisane w moim artykule :)
Wytłumaczę jeszcze raz, bo może napisałam trochę niejasno. Istnieją dwa progi: próg prostej detekcji oraz próg rozpoznania. Kiedy zostanie przekroczony próg prostej detekcji, zauważamy, ŻE COŚ zostało wyświetlone. Kiedy zostanie przekroczony próg prostej detekcji oraz próg rozpoznania, zauważamy CO zostało wyświetlone. Bodźce wyświetlone na tak krótki czas, że nie zostaje nawet przekroczony próg prostej detekcji, czyli nasz układ wzrokowy nic nie zarejestrował, nie wpływają na nas w żaden sposób. Bodźce wyświetlone na czas tak krótki, że nie zostaje przekroczony próg rozpoznania, ale jednocześnie na tak długi, że zostaje przekroczony próg prostej detekcji – mogą wpłynąć.
@Maja Kochanowska
„Na studiach mówili mi co innego” – „coś innego” chyba.
mi na studiach mówili, że Kaczyński uważa emigrantów za wykształciuchów. Niemniej nie piszę po forach, że Lenin to idiota, bo on nazywał wykształciuchami ludzi ślepo posłusznych władzy, a nie emigrantów. Ale OK, Lenin to idiota, bo wykładowczyni z Wyborczej tak przeczytała:)
Na szczęście dzięki takim wybitnym fachowcom jak Ty („mi na studiach nie mówili, że metafory nie są równoznaczne z zaburzeniami myślenia!”) nie skończyłem studiów, więc nie robię z siebie idioty na blogach:)
224 osoby – wow, lepiej nawet niż badanie na sześciu więźniach ilustrowane wykresami.
Aha – na studiach uczom (pisząc Twoim językiem), żeby nie wykonywać pacjentom testów psychometrycznych, bo pacjent może się załamać niskim wynikiem. W sumie nie załamie się na pewno, jak kilka lat będą mu wmawiać schizofrenię jedynie na podstawie nadużywania metafor (o których na studiach nie uczom).
Nieprawda, że uczą na studiach z psychologii, żeby nie wykonywać pacjentom testów psychometrycznych, bo pacjent może się załamać niskim wynikiem. Nie diagnozuje się też schizofrenii na podstawie tego, że ktoś nadużywa metafor, a wyrażenie „co innego” jest poprawne :)
Nie mogę zgodzić się z 6. punktem odnośnie wykorzystania mózgu. Dowód? Wystarczy fakt, że np. osoby z wyciętą operacyjnie połową mózgu mogą zachować identyczny poziom intelektualny (pozostała częśc przejmuje funkcje wyciętej).
Prawidłową tezą powinno być to, że każda cześć mózgu jest aktywna, ale każda z nich potrafi o wiele więcej, co widać także przy pojawianiu się nowych bodźców (przykład – przed pojawieniem się samochodów analitycy szacowali, że mała część społeczeństwa będzie się w stanie tego nauczyć a co mamy teraz?).
po pobieznym przeczytaniu Twojego artykulu
mam pytanie pewno nie ostatnie
na podstawie czego ( badan artykulow) wyciagasz wnioski przedstwawione w punkcie
17 i 19 bo nie ma odnosnikow do literatury
a wnioski przedstawione w formie prawdy ostatecznej
szczegolnie co do punktu 17
nawiasem mowiac nie podalas takze zrodel do punktu nr 16
choc akurat w tytm wypadku przekonuje mnie Twoja argumentacja
17 z 50 wielkich mitów psychologii popularnej, Wikipedii i wiedzy ze studiów
19 z Zakazanej psychologii (o tym, że doświadczenie nie ma znaczenia) i wiedzy ze studiów (o tym, co ma znaczenie)
16 również z 50 wielkich mitów… oraz z Człowiek wśród ludzi
Dzien dobry,
chcialabym nawiazac do stwierdzenia punktu 4.Z mojego doswiadczenia wunika,iz NIE jest to bzdura.Mozliwe,ze w innych proporcjach procentowych,jednak jest to prawda.Trzy lata temu przyjechalam do USA bez znajomosci jezyka angielskiego,nawet nie wiedzialam jak powiedziec czesc.Slowniczek utrudnial mi bardzo komunikacje.Moja komunikacja z ludzmi opierala sie na odczytywaniu gestow i brzmienia glosu a w minimalnym stopniu na znajomosci jezyka i znaczeniu slow.Takie samo „zachowanie” wykazywali moi rozmowcy,probujacy kontynuowac konwersacje ze mna.Ponadto prosze zauwazyc jak wiele razy jestesmy w sytuacji,gdy druga osoba nie musi wypowiedzies slow a rozumiemy sie „bez slow”…wystarczy spojrzenie na siebie.W mojej ocenie stwierdzenie,iz jest to bzdura jest ocena nie adekwatna,poniewaz w realnym zyciu z realnymi problemami i realnymi trudnymi sytuacjami efekt pracy naszego mozgu moze byc inny niz efekt statystyki badan wykonanych w sztucznych,labolatoryjnych okolicznosciach.
Pozdrawiam,Aneta.
„4. Komunikujemy się w 55% za pomocą gestów, w 38% za pomocą brzmienia głosu i w 7% za pomocą słów
Rozpowszechnienie tego mitu jest dla mnie bardzo zastanawiające, ponieważ wystarczy się chwilę zastanowić, żeby stwierdzić, że jest to bzdurą. Gdyby było to prawdą, osoby posługujące się innymi językami mogłyby zrozumieć siebie dzięki gestom i brzmieniu głosu w 93% a czytając tekst w swoim języku rozumielibyśmy z niego tylko 7%?
„Mozliwe,ze w innych proporcjach procentowych,jednak jest to prawda”
W bardzo innych proporcjach :) Ma Pani rację, że dużo jesteśmy w stanie przekazać sobie bez słów, ale też bardzo wielu rzeczy nie jesteśmy w stanie. Domyślam się, że zanim poznała Pani język, „rozmawiała” Pani bez słów na proste tematy: jak gdzieś dojść, ile zapłacić itd. Nie wyobrażam sobie jednak prowadzenia dyskusji na każdy temat bez znajomości języka.
Poza tym – niezależnie czy jest to prawda, czy nie – badania, z których wziął się ten mit były na zupełnie inny temat. Badanie miało sprawdzić, co decyduje o tym, jak bardzo kogoś lubimy. I wyszło w nim, że w 55% decyduje o tym wyraz twarzy danej osoby, w 38% jakim tonem głosu mówi do nas ta osoba, a w 7% – co mówi. Nic nie było w tych badaniach na temat tego, w jaki sposób się komunikujemy :)
pkt. 6, czyli wykorzystywanie tylko 10% mózgu jest od pewnego czasu wykorzystywany w filmach. to oczywisty mit, ale chyba nie wszyscy o tym wiedzą.
Świetny artykuł. Widać, że powstałe mity mogą żyć bardzo długo i chyba ciężko je obalić, przynajmniej na większą skalę.
Dodaj komentarz